Ten post jest na swój sposób wyjątkowy. Na publikację czekał w mojej głowie przez rok. Zeszłej zimy, kiedy zrobiłam pierwszy wianek z szyszek, rozpoczęła się moja przygoda z rękodziełem.
Nie uważam się za osobę uzdolnioną plastycznie, wręcz przeciwnie. Rzeczy, które robię są proste, łatwe, nie wymagają wiele czasu. Pierwszy wianek powstał z nudów, dla zabicia czasu, dla relaksu. Trochę zainspirowała mnie do tego moja szwagierka T. To ona mi pokazała, że można zrobić coś z niczego. I to jest fajne. I każdy tak może. I później ma się z tego satysfakcję. =) A efektami "pracy" można obdarowywać innych i to jest dopiero przyjemne!